niedziela, 12 maja 2013

Maybelline, Great Lash Blackest Black tusz do rzęs


Jakiś czas temu podczas otwarcia sezonu grillowego nie brakowało rozmów na przeróżne tematy i... podrzucenia nowego produktu do codziennego makijażu. Niestety, u Cioci, która skusiła się na promocję "Kup 2 kosmetyki firmy Maybelline, a otrzymasz tusz do rzęs gratis!" nie sprawdził się. Mimo wszystko z uśmiechem na twarzy wrzuciłam go do torby, no bo w końcu która z nas nie lubi dostawać nowych kosmetyków? :-)

Produkt na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych jest absolutnym przebojem. Do wyboru mamy kilka rodzai: Washable (zmywalny), ten, który trafił w moje ręce - Blackest Black (zmywalny w kolorze nasyconej czerni), Waterproof (wodoodporny) i Curved Brush (zmywalny z podkręcającą szczoteczką). Wyczytałam gdzieś, że jest to jeden z najpopularniejszych tuszy do rzęs! Podobno w USA jedna sztuka sprzedaje się średnio co 1.9 sekundy.

Małe opakowanie przypomina dziecięcy kosmetyk i panującą wokół wiosnę (nareszcie!). Jasna, soczysta zieleń plus odcień truskawki to naprawdę dobre połączenie, które w stu procentach cieszy oko i z pewnością wyróżnia się na tle innych maskar. Na plastiku wolałabym zwykły nadruk. Podejrzewam, że naklejki za niedługo zaczną nieestetycznie wyglądać. Wielkość bohatera dzisiejszego wpisu sprawia, że możemy go bez problemu wrzucić do torebki, wakacyjnej torby czy nawet kieszeni.

Kiedy zobaczyłam pierwszy raz na oczy szczoteczkę Great Lash od razu pomyślałam, że może sprawiać małe problemy podczas aplikacji produktu na moje rzęsy i nie pomyliłam się... Chociaż szczoteczka nabiera odpowiednią ilość produktu, wygodnie leży w dłoni to zdecydowanie wolę coś większego.

Produkt nie kruszy się, wytrzymuje dwadzieścia cztery godziny i nawet krótkie drzemki w ciągu dnia. Nie mam problemu z usunięciem kosmetyku. Great Lash Blackest Black wydłuża rzęsy, zgodnie z obietnicą producenta jest intensywnie czarny, nie kruszy się, nie tworzy grudek, nie odbija się na powiece. Trzeba z nim obchodzić się dosyć ostrożnie - lubi od czasu do czasu skleić rzęsy.

Według producenta kosmetyk jest ważny sześć miesięcy od otwarcia, a 12.5ml bohatera dzisiejszego wpisu kosztuje około 13zł.

Lubię cały czas próbować nowości, a szczególnie jeżeli chodzi o tusze do rzęs. Great Lash stanowi fajną zabawę na krótką chwilę. Zdecydowanie nie zostanę mu wierna na wieki wieków. Podoba mi się opakowanie, momentami konsystencja, piękna czerń i to, że marka Maybelline zaoferowała efekt naturalnych rzęs w ciągu kilku minut.

5 komentarzy:

  1. Ja zdecydowanie wole tusze z maxfactora:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie dla mnie jestem fanką bardziej teatralnych rzęs

    OdpowiedzUsuń
  3. Daje bardzo naturalny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naturalny efekt, świetnie się prezentuje :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna szczoteczka, kocham tuszę :D.

    OdpowiedzUsuń