wtorek, 7 maja 2013

Caviar manicure

Chociaż nie mam za sobą nawet pierwszego zdania to już wiem, że będzie to długi wpis z jak do tej pory największą ilością zdjęć :-)

Czas start!


Kiedy zobaczyłam to cudeńko od razu wiedziałam, że muszę je mieć! 

Produkt całkiem przez przypadek rzucił mi się w oczy wczoraj tuż przed dwunastą w popularnym w całej Polsce Chińskim Centrum Handlowym - podejrzewam, że każdy wie, o który sklep chodzi. Za wspaniałe, drobne fioletowe kuleczki zapłaciłam tylko 1.50zł!

Patrząc na przeźroczyste, okrągłe opakowanie w głowie od razu pojawiło mi się zdjęcie pięknie i precyzyjnie wykonanego kawioru na paznokciach, który chciałam mieć na swoich płytkach już od dawna.

W Polsce "caviar manicure" jest określany mianem koralików czy perełek, które pokrywają całą płytkę paznokcia. Efekt mogą stworzyć różno i jednokolorowe kuleczki. Myślę, że cena gotowych produktów - lakierów do paznokci, które są dostępne w drogeriach jest naprawdę zawyżona (np. Sephora około 80zł), dlatego uśmiechnęłam się sama do siebie mając w dłoni tańsze rozwiązanie. 


Chińskie Centrum Handlowe w moim mieście niestety akurat oferowało tylko dwa kolory - towar był mocno już przebrany. Już miałam sięgać po jasną czerwień wpadającą w róż kiedy (całe szczęście!) zauważyłam, że brakuje połowę produktu. Wierzę, że przy następnej mojej wizycie w wyżej wymienionym sklepie dorwę większą ilość owego cudeńka w innym odcieniu.



Opakowanie swoją prostotą chwyciło za moje serce. Okrągły, przeźroczysty plastik pozwala bez problemu wydobyć perełki oraz zobaczyć ile zostało produktu. Otwieranie samo w sobie można nawet powiedzieć, że sprawia przyjemność - nie trzeba na siłę ciągnąć za którąś ze stron okrągłego plastiku, wystarczy delikatnie przekręcić, a  "ząbki" umożliwią nam dostanie się do środka przeźroczystego opakowania.


Caviar manicure z powodzeniem możemy wykonać same w domu. Wbrew pozorom - wszystko jest bardzo łatwe.

Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła wszystkiego na własne paznokcie zaraz po przyjściu do domu.

Na czystą płytkę powinnam nałożyć chociażby bezbarwny lakier, aby uniknąć przebarwień jednak ominęłam to z czystego powodu - na śmierć zapomniałam, że po ostatnim Gradient Manicure buteleczka wylądowała w koszu.

Paznokcie zdecydowałam się pomalować na kolor czarny. Do pełnego, wyraźnego i nieprzekłamanego krycia były potrzebne dwie warstwy. Jedna dawała bardziej stalowy odcień.

W tak zwanym między czasie czekając na całkowite wyschnięcie produktu poszukałam małego pudełeczka, który idealnie łapałby moje wszystkie spadające kuleczki podczas aplikacji ich na płytki. Czerwony, pusty kwadrat to po prostu jedna część opakowania, w którym kiedyś dostałam jakąś biżuterię.

Kiedy byłam już pewna, że moje dwie warstwy są w stu procentach suche nałożyłam kolejną, na której został już przyklejony kawior.

Aplikację tych drobnych, ślicznych, kolorowych kuleczek można wykonać na kilka sposobów. Ja skusiłam się na trzy (patrz zdjęcie: 5a, 5b, 5c). Na płytkę paznokcia bezpośrednio możemy wysypać perełki, co myślę, że nie jest najlepszym pomysłem. Koraliki rozsypują się wszędzie i uwierzcie na słowo - bardzo ciężko je pozbierać. Innym i zarazem moim ulubionym rozwiązaniem jest generalnie ta sama czynność z jednym, małym wyjątkiem - pod palcem, na który właśnie aplikujemy produkt znajduje się małe pudełeczko skutecznie zbierające fioletowe cudeńka. Ostatni sposób na dostarczeniu płytce drobinek wydaje się prosty - do niezbyt dużego opakowania (w moim przypadku było to czerwone, puste opakowanie po biżuterii, o którym pisałam w dzisiejszym poście kilka razy) wsypujemy część kawioru i pozwalamy naszym palcom zanurzyć się w nim. Szybki sposób, który niestety nie do końca jest zawsze skuteczny - koraliki nie przyczepiają się dokładnie we wszystkie miejsca.

Po nasypaniu kuleczek delikatnie je przycisnęłam i usunęłam nadmiar.


Po wszystkim to co upadło do czerwonego pudełeczka wsypałam tam gdzie powinno być - do przeźroczystego, okrągłego opakowania. Zużycie drobinek jest naprawdę niewielkie. Myślę, że jeszcze kilka razy skuszę się na Caviar manicure bez potrzeby kupowania kolejnego pojemniczka.


Fioletowe drobinki dobrze przyczepiają się do płytki i nie migrują. Jestem zaskoczona trwałością! Byłam pewna, że nie wytrzymają próby czasu i po godzinie maksymalnie dwóch zaczną odpadać jedna po drugiej. Co prawda - jest ich mniej, ale ubytek jest niewielki i niezauważalny na pierwszy rzut oka. Z kawiorem na paznokciach żyję drugi dzień - przetrwał nawet mycie naczyń, włosów czy długą, gorącą kąpiel!


Efekt końcowy zadowolił mnie w stu procentach. W słońcu fioletowe drobinki mienią się na kolor srebrny.


Do Caviar manicure użyłam:
  • Czarnego lakieru do paznokci (niestety brak naklejki robi swoje i nie mam pojęcia jakiej jest marki)
  • Fioletowych drobnych kuleczek

14 komentarzy:

  1. Fajnie wygląda myślałam, że po kilku godzinach odpadnie a tu przetrwała mycie naczyń. A ten lakier to chyba Miss Sporty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kupiłam sobie srebrne kuleczki, tylko nie wiedziałam jak je zaaplikować. xd A teraz już wiem i spróbuję sobie nałożyć na paznokieć, bo pięknie wygląda. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. rewelacyjnie wyglądają na paznokciu!<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ten efekt tylko znaąc moje szczeście odpadł by po chwili

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to pięknie wygląda <3

    OdpowiedzUsuń
  6. też zawsze myślałam, że przy pierwszej lepszej czynności zaczną odpadać, miłe zaskoczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładne, ale na co dzień to nie są najlepsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. super pomysł:) mam pytanie czy one w ciągu dnia nie odpadają?

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie, czekam na nową notkę <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie to wygląda <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet fajnie Ci wyszło :) Manicure nie dla mnie, ale fajnie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  12. pamietam jak na bazarkach zawsze takie bylo, w tych malych okrągłych opakowaniach ;)

    OdpowiedzUsuń